<marquee>www.webstyle.pun.pl</marquee>

o Wszystkim i o Niczym na Okrągło


#1 2010-05-23 10:31:43

Ostry

Administrator

Zarejestrowany: 2010-05-22
Posty: 49
Punktów :   

Charakterystyki bohaterów z klas 1 gimnazjum

Opium w rosole

Maciej Ogorzałka jest jednym z głównych bohaterów powieści Małgorzaty Musierowicz „Opium w rosole”. Ten osiemnastoletni młodzieniec jest najmłodszym z członków swej rodziny, ma dwie siostry oraz starszego brata Piotra.

Maciek jest zgrabnym blondynem o ładnych oczach, czarnych brwiach, orlim nosie i ujmującym uśmiechu. Zawsze ma bardzo czerwone uszy, gdyż nie nosi czapki. Przeważnie ma ubrany granatowy skafander, ale też często pożycza ubrania od Piotra.
Odznacza go powaga i godność, porusza się pewnie, lecz lekko kołysząc na boki. Cechuje go przyjacielskość, świadczy o tym pomoc Kresce w nauce. Jest też uczynny, dba o swoich gości. Jest skromny, nie wstydzi się przed kolegami swojego mieszkania, umie sobie radzić w życiu.
Maciek miał też wielką przygodę miłosną, lecz dopiero po pewnym czasie potrafił odnaleźć się w swoich uczuciach. Myślał wciąż o Matyldzie, którą przez przypadek poznał. Był naiwny, myśląc, że jest „zakochany z wzajemnością”. Nie dotrzegał, że ona nim pogardza, obgadując go w tramwaju tymi słowami: „Na nic innego go nie stać. Biedota! Gdybyś widziała jego mieszkanie. Zupełne dno. Całować nie umie, cały skompleksiały, ale ja go tylko chwalę i zaraz mam efekty. Biedaczek je mi z ręki”. Później był gotów jej to przebaczyć, lecz na szczęście zdążył się opamiętać. Dopiero Piotr dal mu do zrozumienia, jaki jest „ślepy” w miłości słowami: „Moim zdaniem, Kreska miała dla ciebie dużo czułości. Widziałem jak na ciebie patrzy.” Wtedy Maciek zorientował się, że tak naprawdę cały czas kochał Kreskę. On sam był zdziwiony, że wcześniej tego nie dostrzegł, taka wspaniała dziewczyna żyła wciąż obok niego, a on szukał miłości u innej.
Maciek jest bardzo lubiany wśród ludzi. Jego koledzy czują się bardzo dobrze u niego w domu, tam właśnie się kierują, gdy nie wiedzą gdzie się uczyć. Sąsiedzi też mają o nidobre zdanie.
e
Bardzo polubiłam Maćka. Podoba mi się u niego skromność i to, że potrafi kochać. Mogłam się też pośmiać z jegozagmatwanych spraw sercowych, z tego jak później próbowal zdobyć Kreskę. Ujmuje mnie też jego zazdrość. Z tych właśnie powodów chciałabym się zaprzyjaźnić z Maćkiem.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krzyżacy
Młody polski rycerz - Zbyszko z Bogdańca, podróżując ze swym stryjkiem Maćkiem, zatrzymał się w gospodzie tynieckiej, gdzie przebywała księżna Anna z dworkami. W jednej z nich, Danusi, zakochał się i ślubował jej rycerską opiekę. Od tego dnia starał się o zdobycie pióropusza na Krzyżaku, by ofiarować go wybrance swego serca.

Nagle nadarzyła się taka okazja. Zbyszko zaatakował Krzyżaka i już miał go zabić, gdy okazało się, że jest to poseł. Według obowiązującego prawa za atak na posła groziła młodzieńcowi śmierć. Ani wstawiennictwo księżnej Anny, ani możnowładców nie mogło zmienić sytuacji Zbyszka - szubienica była już stawiana. W ostatnim momencie do stojącego pod szubienicą młodziana podbiegła Danusia i zarzuciła mu białą woalkę na głowę. W ten sposób starodawnym zwyczajem, uratowała Zbyszka od niechybnej śmierci. Młodzi przysięgli sobie wierność i gdy tylko ojciec Danusi, Jurand ze Spychowa, pozwoli - również małżeństwo. Mimo aprobaty związku przez księżnę, Jurand nie zgodził się na małżeństwo jedynej córki.

W czasie jednej z podróży zachorował ciężko Maćko z Bogdańca. Opiekowała się nim córka jego przyjaciela - Jagienka. Poznała Zbyszka. Jeździła z nim na polowania, często rozmawiali ze sobą. Nie było więc w tym nic dziwnego, że dziewczyna zakochała się w dzielnym młodzieńcu.
Pewnego dnia Krzyżacy podstępem porwali Danusię. Jurand wyruszył do Szczytna - zamku krzyżackiego, aby odzyskać dziecko. Podstępni Krzyżacy upokorzyli go i oślepili. Córki mu nie oddali.

Na Żmudzi zaczynały się walki przeciwko Krzyżakom. Zbyszko wyrusza, aby pomóc wojskom Witolda w walkach. Podczas jednej z bitew wpada na trop Danusi, którą Zygfryd de Love i Arnold von Baden wywozili kolasą, uciekając z pola walki. Zbyszko uwolnił ukochaną, ale po tak ciężkich przeżyciach była słaba i wkrótce umarła.

Po powrocie Zbyszka z wojny Maćko zaczął go swatać z Jagienką. Młodzi odnowili przyjaźń i po niedługim czasie pobrali się i osiedlili w Bogdańcu. Jagienka okazała się dobrą, gospodarną żoną i małżeństwo było szczęśliwe.

Nadszedł rok 1410. Zaczęły się walki z Zakonem i niepokoje na granicy. Zbyszko znów wyrusza na wojnę, walczy pod Grunwaldem. Na polu bitwy Maćko stacza pojedynek z Lichtensteinem, który chciał kiedyś stracić Zbyszka za napad na posła krzyżackiego, i przebija Niemca sztyletem.
Po wojnie 1410 roku Zbyszko i jego rodzina osiedlili się w Bogdańcu i wiedli tam spokojny i szczęśliwy żywot.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Romeo i Julia
Ród:
Monteki
-arystokraci; postacie znaczące w Weronie
-matka bardzo koca syna→umiera z tęsknoty za nim
-ojciec
· uparty
· kochał syna, martwił się o niego, gdy Romeo popadł w melancholię, starał się go pocieszyć
· nie ingerował w życie Romea

Kapuletti
-arystokraci, agresywni, brutalni
-chora ambicja, opaczone poczucie honoru
-brak miłości i wyrozumiałości→Julia musiała szukać pomocy i zrozumienia u innych
-matka
· egoistka, nie dba o szczęście córki tylko o splendor
· absolutnie posłuszna woli męża
· miała około28 lat
· zawistna, okrutna, podstępna→żadała śmierci Romea, a kiedy książe się nie zgodził postanowiła zaplanować jego skrytobójstwo
-ojciec
· ma około 60 lat
· despota i tyran- wymaga bezwzględnego posłuszeństwa→gdy Julia próbuje walczyć o swoje szczęście, obraża ją i wypędza z domu

Julia
-pochodziła z rodu Kapuletti
-miała około14 lat
-nieszczęśliwie zakochana→kochała Romea z zwaśnionego rodu
-młoda, ładna
-samodzielna
-„szczebiotka”- dziecięca, wdzięczna
-staje się kobietą-ślub z Romeo i Parysem
-dojrzewa psychicznie, staje się odważna, pomysłowa, mądra
· odmawia rodzicom poślubienia Parysa
· sama bierze życie w swoje ręce-proponuje Romeowi małżeństwo
· stała w uczuciach, gotowa za nie oddać życie

Romeo
-młodzieniec przystojny, szlachetny
· był gotów zawsze stanąć w obronie honoru swej rodziy lub kobiety,którą kocha
-kochliwy
· Rozalina-myślał i rozpaczał
· Julia-zmienia jego życie (Romeo pokornieje, unika walki, dojrzewa wewnętrznie)
· Miej zaradny od Julii

Merkucjo

-przyjaciel Romea, starszy od niego, miał duże doświadczenie
-potrafił rozmawiać z każdym i o wszystkim
-żartowniś, wyśmiewał wszystkich i wszystko→nauczał
-zginął, broniąc honoru Romea, podstępnie zabity przez Tybalta

Marta
-niania i przyjaciółka Julii
-prosta kobieta z ludu, gadatliwa, robaszna
-miała córkę(Zuzannę), która zmarła

Ojciec Laurenty
-zakonnik (zakon Franciszkanów)
-złamał prawo kościelne
-obmyślał różne plany
-pośredni sprawca tragedii

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Stary człowiek i morze
Santiago to główny bohater książki Ernesta Hemingwaya pt.„Stary człowiek i morze”. Był on siedemdziesięcioletnim człowiekiem, który został bardzo doświadczony przez los. Jego żona umarła, ale wciąż o niej myślał i wciąż mu jej bardzo brakowało. „Niegdyś na ścianie wisiała też kolorowa fotografia żony, ale ją zdjął, bo patrząc na nią czuł się zbyt samotny”. Stary mieszkał nad zatoką Golfsztrom, tam też łowił ryby. Niestety ostatnio miał ogromnego pecha: „oto już od osiemdziesięciu czterech dni nie schwytał ani jednej (ryby)”. Ludzie z tego powodu mu współczuli i uważali go za „salao, co jest najgorszym określeniem słowa pechowy”. Żył w biedzie, w chacie stało wyłącznie łóżko, stół, jedno krzesło, co nie dawało mu szansy na dobry wypoczynek: „Otulił się kocem i zasnął na starych gazetach, którymi przykryte były sprężyny łóżka”. Jego sprzęt też nie wydawał się być najlepszy: „Żagiel był wyłatany workami od mąki”.

Santiago wyglądał na bardzo wyniszczonego życiem: „Był suchy i chudy, na karku miał głębokie bruzdy”. Na skórze policzków można było ujrzeć brunatne plamy po niezłośliwym raku skóry, powstały one wskutek „odblasku słońca na morzach tropikalnych”. Na szczególną uwagę zasługują jego ręce oraz silne ramiona, które zniosły już niejeden duży ciężar morskich zwierząt: „… ręce miał poorane głębokimi szramami od wyciągania linką ciężkich ryb”. Głowę miał sędziwą, a w jego wesołych i niezłomnych oczach można było ujrzeć barwę morza.

Po wypłynięciu na otwarte morze ujawniły się jego pozytywne cechy umysłu. Stary rybak był zmuszony wypłynąć bez małego chłopca, który go bardzo kochał i uczył się u niego rzemiosła. Staremu bardzo brakowało małego pomocnika, czuł się wtedy bardzo samotnie: „Chciałbym tu mieć chłopca. (…) Nikt nie powinien zostawać sam na starość, ale to nieuniknione”. Właśnie wtedy Santiago zaimponował swoją samodzielnością, gdzie sam na środku wody wyposażony jedynie do obrony w nóż i wiosło próbował złowić olbrzymiego marlina. Wykazał się również dużą zaradnością. Przykładem tego może być chwila, gdy doskwierał mu głód. Po złowieniu delfina (za którym nie przepadał) wyjął z niego żołądek, „wewnątrz znajdowały się dwie latające ryby. Były świeże i jędrne…”. Na łódce wypowiedział wiele mądrości życiowych, które wynikały z jego specyficznej inteligencji i doświadczenia. Przykładem może być ta sentencja: „Człowiek nie jest stworzony do klęski. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać”. W tych dwóch zdaniach zawarł swoją najważniejszą prawdę życiową, dzięki której potrafił zrozumieć więcej od zwykłego człowieka. Czasami myślał bardzo paradoksalnie: „Nie jestem religijny, ale odmówię dziesięć ‘Ojcze nasz’ i dziesięć ‘Zdrowaś Mario’, żeby złapać tą rybę”
Santiago charakteryzował się tym, że uparcie dążył do obranego wcześniej celu. Wykazał to łowiąc marlina, gdzie również nie była obojętna jego niewiarygodna wytrwałość. „W gruncie rzeczy odpoczywał tylko względnie. Wciąż trzymał na ramionach ciężar ciągnącej ryby…”. Wierzył w siebie, lecz można było zauważyć, iż przez cały czas walczył ze zwątpieniem, które następowało w miarę upływu stanowczo za długich godzin zmagań z marlinem: „Tym razem muszę go przyciągnąć do burty. Nie wytrzymam już wielu okrążeń. I owszem, wytrzymasz – powiedział do siebie. – Wytrzymasz wszystko.” Godna podziwu jest jego odporność na ból, który go nawiedzał prawie przy każdym ruchu: „…wtedy stary odchylił się, a linka parzyła mu teraz plecy i rozrzynała okropnie lewą dłoń”. Ale on nie zwracał na to uwagi, bo najważniejsze była dzielna walka z przeciwnościami losu i dowiedzenie tego, „co potrafi człowiek i co człowiek może wytrzymać”. Powolność, stanowczość i opanowanie doprowadziły go do wygranej, lecz nie tylko. Udowodnił, że sam na ‘środku morza’ potrafi być kimś więcej niż zwykłym rybakiem, pokazał iż analizując swoje dotychczasowe życie można sobie pomóc w osiągnięciu celu, w tym przypadku jakże ważnego. Dzięki swojej odwadze oplecionej walecznością i siłą ducha osiągnął nie tylko swój cel, ale również udowodnił, że ludzie w sędziwym wieku potrafią jeszcze bardzo dużo zdziałać. Chociażby początkowo aktywna walka z rekinami, zwierzętami które zostały przez niego bardzo zranione: „…podniósł wysoko pałkę i spuścił ją ciężko, z trzaskiem, na szeroki łeb rekina”.

Ale on szanował przyrodę i znał jej tajemnice. Będąc jej całkowitym sprzymierzeńcem i przestrzegając jej praw przetrwał na bezkresach wód. Lubił z nią obcować, a świadczą o tym jego liczne rozmowy ze zwierzętami: „Odpocznij sobie dobrze, ptaszku. A potem leć i zaryzykuj jak każdy człowiek, ptak czy ryba”. Znalazł sobie w marlinie przyjaciela, powiernika jego trudów i przedsięwzięć, jednak okrutna rzeczywistość kazała mu go unicestwić: „Marlin jest także moim przyjacielem. Jeszczem nie widział ani nie słyszał o takiej rybie. Mimo to muszę go zabić”. Ale właśnie dzięki komunikowaniu się z wodnym zwierzęciem, znalazł w nim godnego przeciwnika, który walczył do ostatniej chwili. Stary przez niego przeżył trudne chwile, jednak pokochał go na swój sposób: „Zabijasz mnie, ale masz do tego prawo. Nigdym nie widział nic większego, piękniejszego, bardziej spokojnego i szlachetnego od ciebie bracie. Przyjdź i zabij mnie. Wszystko mi jedno, kto kogo zabije”.

Uważam, że Santiago miał w sobie ogromną moc przetrwania. Wypływając do szerokie morze sam pokonał swoje słabości i swoją starość. Nie poddał się nawet wtedy, gdy brakowało mu sił, szczególnie było to widoczne w trakcie długotrwałej walki z marlinem. Na uwagę zasługują jego godność i wytrwałość, które pomagały mu wierzyć, iż zawsze można odnieść zwycięstwo, a szczególnie wtedy, gdy jest się walecznym. Jego heroizm w obliczu klęski spowodował, iż jego wyczyn po dopłynięciu do rodzinnego miasta okazał się nie porażką, a zwycięstwem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Antygona była córką Edypa, króla Teb oraz jego matki i żony, Jokasty. Smutnych losów prowadzących do tragicznej śmierci tej pary nie trzeba chyba przypominać – wszak wszyscy je znają. Z kazirodczego związku narodziła się również Ismena oraz dwaj bracia: Eteokles i Polinejkes. W tej nieszczęśliwej rodzinie dzieciom było dane cierpieć za grzechy rodziców. Eteokles jako pierwszy panował w Tebach. Władza nad państwem tak mu spodobała się, że zamiast po roku oddać koronę bratu, wypędził go z kraju. W wywołanej z tego powodu przez Polinejka wojnie domowej zginęli obaj bracia. Po zmarłym Eteoklesie władzę sprawował Kreon. Kazał zostawić bez pochówku ciało zdrajcy, za którego uznał Polinejka. Antygona postanowiła pogrzebać ciało brata, co wkrótce wykonała. Za sprzeciwienie się woli władcy została skazana na śmierć przez zamurowanie. Dziewczyna, uprzedzając wykonanie wyroku popełniła samobójstwo.

Antygona, będąca bardzo barwną postacią, została przez Sofoklesa opisana jako młoda i bardzo piękna kobieta. Cechami tymi autor nie obdarzył jednak córki Edypa explicite. Jej piękno nie jest bezpośrednio opisane w ani jednym z wersów dramatu. Cecha ta jest wyraźnie odczuwalna, mimo że nie jesteśmy w stanie piękna Antygony udowodnić. W sztuce jedynym potwierdzeniem tezy o nieprzeciętnej urodzie dziewczyny jest uczucie, jakim obdarzył ją Hajmon, a trzeba pamiętać, iż w starożytnej Grecji syn króla mógł poślubić niemal każdą kobietę. Młodzieńczy zapał natomiast wręcz emanuje z każdego czynu Antygony, określanej nieraz przez chór mianem „dzieweczki”.

Biorąc pod uwagę niezwykle dojrzałą psychikę Antygony, można odnieść wrażenie, iż została mocno doświadczona przez los, szczególnie w porównaniu z innymi młodymi osobami. Widać, że jest ona realistką i nawet dla własnego szczęścia i spokoju nie stara się oszukiwać. Próbuje również wpłynąć na Ismenę i pokazać jej, jakie jest życie. Mówi:
„Czy ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych żadnej za życia los
nam nie oszczędza? Bo nie ma cierpień, (...) niesławy i hańby,
które by nas (...) nie dotknęły.”

Pomijając realistyczne postrzeganie świata Antygona jest: butna, nieposłuszna i niesubordynowana. Zakaz Kreona, króla Teb dotyczący grzebania zwłok Polinejka dziewczyna podsumowuje słowami: „... on nie ma nad moimi prawa.” Troszczy się o siostrę. Zabrania jej ukrywania prawdy o zamiarze dokonania pochówku brata, aby nie sprowadziła na siebie nieszczęścia:
„Mów głośno, bo ciężkie ty kaźnie mogłabyś ściągnąć
milczeniem na siebie.”

Swoją odwagę i śmiałość Antygona dokumentuje nie tylko złamaniem królewskiego zakazu, ale również przyznając się do winy. Dowodem na to są słowa księżniczki: „Jam to spełniła, zaprzeczać nie myślę.” Jest nieustraszona i nieskłonna do skruchy. Nawet po popełnieniu ciężkiego wykroczenia bez okazywania strachu kłóci się z królem, którego mieszkańcy Teb tak respektowali. Antygona stara się postawić na swoim, nie jest skłonna do kompromisu. Za wszelką cenę próbuje Kreonowi wyjaśnić, że jego postępowanie jest złe i krzywdzi zmarłego Polinejka. Zachowanie córki Edypa podczas tej dyskusji najlepiej podsumowuje przodownik chóru, mówiąc:
„Krnąbrne po krnąbrnym dziewczyna ma ojcu obejście, grozie nie ustąpi łatwo.”

Gdy Ismena na sali broni swej siostry, skazana na śmierć okazuje swą złość i smutek wywołane wcześniejszym zachowaniem dziewczyny. W tej sytuacji mówi: „Pytaj Kreona! Zwykłaś nań ty baczyć.” Do tej pory wymieniłem cechy Antygony dobrej, niezłomnej, odważnej, wręcz idealnej, a postacie dramatu antycznego takie zwykle nie są. Pierwszą przykrą cechę – chęć pochowania brata dla sławy i chwały pokazuje dziewczyna jeszcze podczas rozmowy z królem:
„...skąd bym piękniejszą ja sławę uszczknęła, jako z brata pogrzebania?”

Kolejna negatywna ludzi cecha pojawiła się u Antygony, gdy dotychczas w głębi mająca nadzieję na ratunek kobieta zdaje sobie sprawę, że jej życie dobiega końca. Nie można jej winić za to, że lamentuje zdawszy sobie sprawę, co straciła. W tej sytuacji mówi: „Ani zaznałam miłości, ani mi zabrzmi żadna pieśń weselna; ale na zimne Acherontu łoże ciało nieszczęsne me złożę.” Ogromną słabość Antygona okazuje, gdy popełnia samobójstwo, gdyż jest to zachowanie niegodne bohaterki, która wydawała się tak ponadprzeciętnie silna. Dramat racji, jakim jest „Antygona”, opiera się na porównaniu poglądów dwóch osób, które są względem siebie przeciwstawne, ale mają równorzędną wartość. Biorąc pod uwagę całokształt historii Teb, od króla Edypa począwszy, Antygona, pomimo pewnych słabości, wydaje się być postacią większej liczbie pozytywnych cech niż Kreon. Jest to wyłącznie subiektywne odczucie związane z niesprawiedliwie nałożoną przez króla na Polinejka pośmiertną karą. Antygona jest postacią jak najbardziej godną naśladowania, a jej negatywne cechy jak skłonność do załamanie w skrajnych momentach czy odrobina pychy są elementami nieodłącznie związanymi z życiem człowieka i każdy sam musi z nimi walczyć.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.shinsoo.pun.pl www.rolnictwoap2007.pun.pl www.gothic3-poradnik.pun.pl www.wigry.pun.pl www.total-wrestling.pun.pl